gru 22 2010

Przemyślenia własne


Komentarze: 0

Nie wiedzieć, dlaczego kiedy nie ma mojego chłopaka przy mnie czuję do niego jedyni niechęć... A może nawet nie tak niechęć jak prawdziwą pogoń za utraconą wolnością. Mam taki, a nie inny charakter, czego On nie jest w stanie ogarnąć swoim egoistycznym podejściem do życia. Takie coś boli mnie bardzo, to tak jakby sam mi mówił:

- słucham Cię kochanie, ale tylko jednym uchem

- mam gdzieś twoje zdanie dla mnie liczy się tylko moje ważniejsze i zawsze będę przy tym obstawał choćbym nie wiem ile razy na glos przyznawał ci racje

- liczy się w życiu jedynie to, żebyś była dla mnie, a nie dla innych

- moi znajomi są ważniejsi od twoich, dlatego nie warto ich poznawać

- ja płacę, ale ty oddasz mi to wszystko tak czy inaczej później

- kiedy mowie wybaczam to jedynie, dlatego, ze boje się ze będą cię mieć inni

- nienawidzę twojej pracy i nauki, bo nie masz przez to dla mnie czasu, dlatego najlepiej rzuć to i niech cię utrzymuje mama, (która ma chyba wysrać te pieniądze)

Tak bardzo chciałabym pojąć, co gra w głowie mężczyzną... A właściwie to chłopcom, bo On jeszcze mężczyzną nie jest... 20 lat to nie jest przepustka do mówienia o sobie mężczyzna. Zachowujesz się jak rozkapryszone dziecko, więc jesteś chłopcem to chyba jasne.

Nie wiem czy ja coś do Niego czuję naprawdę, czy tylko bardzo chcę czuć. Zawsze wychodziłam z założenia, że to mężczyzna zdobywa kobietę, dba o nią, wspiera w ciężkich chwilach... Aktualnie nie mam nic... Kiedyś było, ale już się skończyło, bo jesteśmy ze sobą głupie 4 miesiące? Ok, prawie, 5 ale to jest jeszcze zbyt świeże, aby wszystko wygasło. Tak bardzo marzy mi się, aby wszystkie fantazje, które ma w głowie i o których umie jedynie mówić spełnił. 

Do przeżycia są ciężkie święta... Całe szczęście mam sporo nauki, dlatego też mogę mieć wymówkę od ewentualnych za częstych spotkań. Jednak przyjdzie czas sylwestra i wtedy będzie ból nie do zniesienia. Może bardzo źle do tego podchodzę, ale nawet nie zapytał czy chcę z Nim jechać tylko: - Pojedziesz ze mną?, - Jedziemy do Wrocławia? - Chcesz ze mną spędzić tego sylwestra?. Teraz przeszedł do opcji nigdzie nie jedziemy skoro masz tak negatywne podejście. Ciężko żebym miała inne... Tak bardzo nie chce mi się tam być, tam jechać i w ogóle chyba istnieć przy Nim. Straciłam całą chęć życia... Jakby wysysał ze mnie całą pozytywną moc, którą jestem przepełniona. Do chrzanu! Pomocy! Co ja mam zrobić?

tu^ka : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz